fbpx

Czy warto ograniczać szczawiany w diecie?

Czy warto ograniczać szczawiany w diecie?

Ostatnio oglądam i czytam na temat szkodliwości szczawianów i tego, że warto je ograniczać (duże ilości występują na przykład w szpinaku, migdałach itd.). Jakie jest Pani zdanie?

Szczawiany w organizmie człowieka pochodzą z pożywienia tylko w 10%, natomiast reszta ma charakter endogenny – produkowana jest przez sam organizm. Cokolwiek organizm nie produkuje, jest wynikiem złożonych przemian biochemicznych w odpowiedzi na bodźce środowiskowe, i nawet jeśli wytwarzana substancja wywołuje jakieś niekorzystne objawy, to jest to najczęściej mniejsze zło; organizm wie, co robić, aby nie dopuścić do poważnej choroby.

Kamica nerkowa szczawianowa to zaburzenie zdrowotne, w którym zaleca się ograniczenie szczawianów w diecie, a więc pokarmów takich jak buraki, botwina, szczaw, rabarbar, szpinak, orzechy, kakao, kawa czy czarna herbata. Ale czy można w związku z tym powiedzieć, że pokarmy te powodują kamicę? Raczej nie. W związku z tym możemy wyciągnąć wniosek, że ich eliminacja w diecie nie rozwiąże problemu, co najwyżej chwilowo złagodzi objawy. Co jest więc przyczyną kamicy nerkowej? Jak w każdej innej współczesnej chorobie czy dolegliwości – czynniki cywilizacyjne.

Według dr Natashy Campbell-McBride kamica nerkowa świadczy o zaburzeniu gospodarki mineralnej w organizmie. Zaburzenie to wynika z kolei z niedoborów w diecie tłuszczu i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach: K2, D oraz A. Witaminy te regulują dystrybucję wapnia w organizmie; ich niedobór powoduje ucieczkę tego pierwiastka z kości i zębów oraz jego osadzanie się w tkankach miękkich, m.in. w nerkach, najczęściej w postaci szczawianów wapnia i fosforanów wapnia (jak widać, w kamicy nerkowej należy również zwrócić uwagę na sam wapń). Witamina K2 produkowana jest przede wszystkim przez mikroorganizmy jelitowe. U osób z dysbiozą jelitową obserwuje się jej niedobory.

Wystarczy chwilę się zastanowić, aby połączyć kropki między wpływem cywilizacji, a kamicą nerkową. Dieta przeciętnego współczesnego człowieka, często podążającego za trendami odżywiania się niskotłuszczowego, jest zdecydowanie niedoborowa pod względem zawartości tłuszczu i witamin w nim rozpuszczalnych. Brakuje w niej składników o znaczącej zawartości tych witamin i najwyższym stopniu ich przyswajalności, czyli nienaruszonych przez przemysł spożywczy pokarmów odzwierzęcych – masła, śmietany, podrobów czy żółtek – pochodzących od zwierząt pasących się w świetle słonecznym na pastwiskach, a także nieskażonych ryb i pokarmów fermentowanych. Zależność między obecnością w diecie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach – ważnych regulatorów większości procesów życiowych w organizmie, a jego kondycją dostrzegł również lekarz, podróżnik i naukowiec dr Weston Price – tu odsyłam Państwa do mojej książki pt. „Żywność a zdrowie człowieka”, ewentualnie do samego oryginału – dzieła Price’a pt. „Nutrition and Physical Degeneration”. Kolejny czynnik omawianego zaburzenia zdrowotnego to ograniczona ekspozycja tzw. ucywilizowanego człowieka na światło słoneczne, co przekłada się na zmniejszenie poziomu witaminy D w jego organizmie. Natomiast zaburzenie mikrobioty jelitowej – dostarczającej nam ważnej witaminy K2 – wiąże się najprawdopodobniej z wszelkimi czynnikami cywilizacyjnymi: począwszy od niewłaściwej diety, zanieczyszczenia żywności pozostałościami pestycydów i innych substancji toksycznych, ograniczonej ekspozycji na światło słoneczne, nadmiernej ekspozycji na światło pochodzące z lamp świetlówkowych i ledowych, poprzez tzw. chemię obecną w kosmetykach, środkach czystości, lekach czy szczepionkach, kończąc na wszechobecnym sztucznym promieniowaniu elektromagnetycznym.

Jak widzimy, wyjście z dolegliwości czy choroby nie może sprowadzać się do eliminacji określonej substancji występującej w naturalnych pokarmach, a wręcz jest niedorzeczne. Tu należy wdrożyć poważniejsze działania, oparte na wiedzy, przemyśleniach i logice.

Co więc dokładnie należy zrobić? Zadbać o całe swoje środowisko, w tym o dietę. W zakresie diety kierować się samoobserwacją i smakiem, tj. spożywać tylko to, po czym się dobrze czujemy, i tylko to, co nam smakuje – z zakresu jak najszerszej gamy naturalnych, nietkniętych przez przemysł spożywczy pokarmów. Dzięki temu unikniemy nadmiarów jakichkolwiek substancji, wystarczą bowiem te dwa naturalne bufory bezpieczeństwa: samopoczucie i smak. Poza tym należy starannie komponować posiłki, z uwzględnieniem natury termicznej poszczególnych składników (chodzi o rozgrzewające, neutralne lub wychładzające oddziaływanie pożywienia), jak również udziału elementów surowych w diecie. Warto też rotować to, co spożywamy, tj. robić przerwy od poszczególnych rodzajów pokarmów w skali tygodnia, miesiąca i roku, oraz uważać, aby niczego nie spożywać kompulsywnie i nałogowo.

Wersja audio:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
×